Pierwsze dziaranie? To zawsze wielkie emocje. Mama mówi, że to się nie zmyje. Kolega straszy, że będzie bolało. Współpracownicy spekulują, że szef zwolni. Ile w tym wszystkim prawdy? Jak to zwykle w miejskich legendach – niewiele. Poza tym, co mówi mama – czyli że tatuaż zostanie na twojej skórze do końca życia. Żeby wyglądał równie świetnie po latach, co po wygojeniu, warto o niego odpowiednio zadbać. Jak pielęgnować świeży a jak stary tatuaż? Jak długo po wyjściu z salonu trzeba przestrzegać rygorystycznych zaleceń?
Zarówno tuż po wydziananiu, jak i wiele lat później, skóra potrzebuje pielęgnacji. Na początku kremowanie powinno się odbywać nawet kilka razy dziennie, później wystarczy już tylko raz, po wieczornym prysznicu (ewentualnie więcej, jeśli jest gorąco i skóra szybko się wysusza).
Wybieraj produkty stworzone specjalnie do wytatuowanej skóry – takie jak masło do tatuażu od LoveInk. W przeciwieństwie to zwykłych balsamów i kremów, te kosmetyki skomponowano z myślą o sprostaniu wyjątkowym potrzebom tatuażu. Naturalne masła, roślinne oleje i ekstrakty pozwalają na jednoczesne osiągnięcie kilku efektów: zapewniają skórze odpowiedni poziom natłuszczenia i nawilżenia, odżywiają i zmiękczają, ale także przyspieszają regenerację, co w przypadku wydziaranej skóry jest szczególnie ważne – każda blizna będzie na niej doskonale widoczna i zamiast jak młody bóg, będziesz wyglądać jak stary recydywista.
Najgorzej wytatuowana skóra znosi słońce. Nie żeby to była jakaś niespodzianka – odkąd w latach 70-tych i 80-tych skutecznie pozbyliśmy się znacznej części ochronnej warstwy ozonowej, promieniowanie ultrafioletowe z upodobaniem niszczy naszą skórę i inne tkanki. To dlatego dziś nawet na krótki spacer stosujemy kremy z filtrem, które nie były potrzebne naszym przodkom pracującym po kilkanaście godzin w polu.
A tatuaż ma jeszcze gorzej – promieniowanie UVA (składowa promieniowania UV) przenika aż do głębokich warstw skóry, gdzie rozbija cząsteczki tuszu. Dziara staje się przez to rozmazana i blada. Czyli co, latem schować się w domu? Niekoniecznie. Wystarczy zastosować sunscreen do tatuażu – specjalny krem chroniący również przed promieniowaniem UVA, a jednocześnie nawilżający i odżywiający wytatuowaną skórę.
Jest tylko jeden haczyk: nie wolno tego robić tuż po dziaraniu. Pamiętaj, że ten piękny wzór to tak naprawdę otwarta, gojąca się rana, o wiele bardziej podatna na oparzenia. Zniszczeń dokonanych na tym etapie przez słońce nie będzie się dało łatwo naprawić.
Nieraz podziwiasz wydziaranych sportowców wyciskających z siebie siódme poty. No to dlaczego tatuażysta zabrania ćwiczyć tuż po sesji? Ano dlatego, że jest różnica.
Po kilku miesiącach od wydziarania wysiłek fizyczny nie jest w stanie zaszkodzić tatuażowi i jest polecany jako element zdrowego życia. Tuż po tatuowaniu sprawa wygląda nieco inaczej – cząsteczki tuszu jeszcze nie osadziły się w komórkach skóry. Podwyższona temperatura, ciśnienie i tętno towarzyszące wysiłkowi fizycznemu, sprzyjają wypłukiwaniu tuszu. Jeden jogging może zepsuć efekty wielu godzin pracy artysty. Na początku warto więc przestawić się na spacer, jogę i rozciąganie, które nie będą powodowały pocenia się.
Podobnie jak ze słońcem, wygląda sytuacja z kąpielą. Gdy dziara jest już wygojona, możesz z przyjemnością korzystać z prysznica, basenu, sauny czy pływać w otwartych akwenach. Jednak na początku woda i para wodna przedostające się do głębszych warstw skóry, sprzyjają wypłukiwaniu tuszu.
Na łonie natury dochodzi jeszcze jedno ryzyko: w wodzie obecne są drobnoustroje obojętne dla zdrowej skóry, ale szkodliwe dla tej uszkodzonej. A ostatnim, czego potrzebuje gorąca się dziara, jest nadkażenie bakteryjne. W basenie czynnikiem drażniącym jest natomiast chlor. Przez kilka tygodni ogranicz się zatem do krótkiego i nie za gorącego prysznica.
Z roku na rok na ulicach pojawia się coraz więcej wydziaranych. Zmienia się również styl tatuaży – z byle jakich obrazków robionych po taniości na kolanie do prawdziwych dzieł sztuki. Praca artysty jest wymagająca i musi swoje kosztować – to właśnie dzięki tatuażyście zyskujemy ozdobę na całe życie. Szkoda byłoby to zepsuć przez własne niedopatrzenie. Wystarczy kilka tygodni powstrzymywania się od tego, co nie wolno i kilka minut dziennie robienia tego, co trzeba.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz