Źle się dzieje w Pogoni Szczecin tuż przed wznowieniem rozgrywek ligowych. Klub tonie w długach, a kadra pierwszego zespołu słabnie z dnia na dzień. To wszystko może się zmienić, jeśli dojdzie do zmiany właściciela większościowego pakietu akcji, a ten nie tylko spłaci długi, ale jeszcze dokona transferów wzmacniających zespół.
Najpierw - jeszcze w grudniu - mieliśmy "sagę" związaną z negocjacjami pomiędzy zarządem portowej drużyny, a Alexem Haditaghim. Kanadyjski biznesmen działający głównie w branży nieruchomości miał przejąć klub, spłacić długi i jeszcze zimą dokonać kilku znaczących transferów, by Pogoń mogła walczyć o ligowe podium i krajowy puchar. Takie były obietnice Kanadyjczyka, który poprzez wybrane media szeroko informował o tym, jak przebiegają negocjacje. Ostatecznie zostały one zerwane. Oficjalnie z powodu, że pożyczkodawcy Pogoni nie chcieli się zgodzić na spłatę ich pieniędzy na warunkach proponowanych przez inwestora.
"To nie był wiarygodny partner" - przyznał prezes Jarosław Mroczek na konferencji prasowej, która odbyła się 21 stycznia, a jej głównym tematem była sytuacja finansowa klubu.
Na tejże konferencji władze klubu poinformowały, że obecnie prowadzą dużo bardziej zaawansowane rozmowy z kolejnym potencjalnym inwestorem. Tym razem już wiarygodnym. 31 stycznia ma się odbyć nadzwyczajne, walne zgromadzenie akcjonariuszy, podczas którego prawdopodobnie Mroczek zostanie odwołany ze stanowiska prezesa, a zarząd obejmie nowy właściciel. Sama transakcja ma być sfinalizowana do 15 lutego.
Czy do tego na pewno dojdzie?
"Na 99 procent Pogoń zostanie sprzedana" - zapewnia prezes.
To znaczy sprzedane będzie 85 proc. udziałów należących do spółki EPA, która jest także zarządzana przez Mroczka.
Tymczasem piłkarze mieli wznowić treningi 4 stycznia. Zamiast tego rozpoczęli strajk. Pojawiali się w szatni, ale na boisko nie wychodzili.
Oczywiście poszło o zaległości płacowe. Te jednak zostały - zdaniem Mroczka - podreperowane. Jest miesięczna zaległość, ale nie ma zagrożenia, by klub miał kłopoty z licencją.
"Przykro, że musiało do tego dojść, ale wierzę, że pomoże to zawodnikom i klubowi i wiosną będziemy mocniejsi" - komentował kapitan Kamil Grosicki.
Personalnie na pewno "Portowcy" tuż przed startem rozgrywek są dużo słabsi. Jeszcze przed wylotem na obóz do tureckiego Belek, poinformowano o rozstaniu się z wieloletnim liderem środka obrony Benediktem Zechem. Odejście Austriaka, to ulga dla księgowej, bo należał on do grona najlepiej zarabiających. Do Belek trener Robert Kolendowicz zabrał 30 zawodników. Tylu miał do dyspozycji w pierwszym sparingu z Crveną Zvezdą Belgrad (2:5), ale przed kolejnym z Kasjarem Kyzyłorda z Kazachstanu (2:0), już tylko 29, bo zgrupowanie opuścił pomocnik Wahan Biczachczjan. Ormianin przeniósł się do Legii Warszawa. W ostatnim rozegranym w Turcji sparingu przegrali w węgierskim Paksi FC 0:3. Bliski strzelenia honorowej bramki dla Pogoni był Alexander Gorgon, który kilka dni później także opuścił szczeciński klub i trafił do austriackiego Rheindorf Altach, tam gdzie Zech. Jak do tej pory nikt do klubu nie został pozyskany.
"Braliśmy pod uwagę opcję transferu Biczachczjana. Oczywiście, że jest to osłabienie, ale takie sytuacje potrafią wykreować nowych liderów" - komentował odejście Wahana trener Kolendowicz.
Po rozstaniu z Gorgonem jego optymizm zmalał: "Mam nadzieję, że to są ostatnie odejścia, a także że przyjdą do nas nowi zawodnicy. Ja mocno wierzę w ten zespół i zawodników, którzy są w nim obecnie. W związku z odejściem trzech graczy inni dostaną więcej szans i mam nadzieję, że pozytywnie wpłyną na grę Pogoni" - mówi.
"Okienko transferowe w Polsce otwarte jest do 22 lutego. Nowy właściciel będzie miał jeszcze czas by wzmocnić zespół" - stwierdził Tomasz Brzozowski, przewodniczący Rady Nadzorczej klubu.
Na tydzień przed wznowieniem rozgrywek ligowych Pogoń rozegrała ostatni sparing, z pierwszoligową Miedzią Legnica, wygrywając 3:2. Na boisku nie pojawił się lider ataku Efhimis Koulouris.
"Kulu jest zawieszony za kartki w pierwszym meczu "wiosny" z Zagłębiem Lubin. Dlatego ten sparing zagraliśmy innymi napastnikami, by mieli jak najwięcej minut gry przed spotkaniem o punkty" - uspokaja Kolendowicz, choć najlepszym strzelcem Pogoni ponoć interesują się mocne kluby zagraniczne. (PAP)
pż/ co/
Kibic15:42, 28.01.2025
1 0
A kto zwróci kasę,którą Szczecin włożył w budowę stadionu dla tych kopaczy?!
Może piłkarzyki zrobią zrzutkę?
Zresztą,kto przy zdrowych zmysłach buduje nowy stadion dla bankruta?
Nick06:52, 29.01.2025
1 0
Zmanierowani chłopcy zarabiający niewspółmiernie duże pieniądze za to co robią.
Tak jak kiedyś śpiewał Kazik:
"...dale jadza do roboty j... n....."