Zamknij

Grupa Azoty Police w trudnej sytuacji. Problem z instalacjami, z nawozami z Rosji

19:36, 26.09.2024 . Aktualizacja: 19:37, 26.09.2024
Skomentuj fot. Grupa Azoty Police fot. Grupa Azoty Police

- Pracujemy nad tym, aby spółka jak najszybciej miała możliwość generowania pozytywnych wyników. Skupiliśmy się przede wszystkim oczywiście na aspekcie przychodowym, czyli zwiększeniu wolumenów produkcji, ale również na tym, aby zarządzać kosztami w sposób racjonalny i w sposób dostosowany do dzisiejszej sytuacji w spółce – mówił na konferencji prasowej prezes Grupy Azoty Police Andrzej Dawidowski.

 

Wczoraj, 25 września w siedzibie spółki odbyła się konferencja prasowa z udziałem prezesa Grupy Azoty Police Andrzeja Dawidowskiego i wiceprezesa Pawła Oleksy.

Podczas spotkania omówiona została bieżąca sytuacja spółki.

- Ograniczone moce produkcyjne, które mamy, one oczywiście wynikają głównie ze stanu instalacji, jaki zastaliśmy tutaj w kwietniu 2024. Przyglądamy się każdej z nich indywidualnie i analizujemy co i w jakim zakresie wymaga doinwestowania, co i w jakim zakresie wymagania remontowania, jakie nakłady inwestycyjne powinny być poniesione i gdzie powinniśmy inwestować nasze pieniądze w sposób efektywny – mówił Andrzej Dawidowski.

Jak podkreślał prezes spółki, zwiększanie wolumenu produkcyjnego i wolumenu sprzedaży jest dzisiaj w jakimś stopniu ograniczone. Spółka pracuje nad tym, aby dojść do mocy produkcyjnych, które odpowiadają dzisiejszej sytuacji rynkowej.

- Wprowadziliśmy program zarządzania obszarem kosztów stałych, który rzeczywiście przynosi już nam efekty i widzimy, że on oddziałuje pozytywnie, pozwala nam zaoszczędzić pieniądze, ale też pozwala w swobodny sposób na zarządzanie budżetem poszczególnym dyrektorom czy poszczególnym kierownikom w swoich działach – mówił prezes spółki.

Dodatkowo, aby usprawnić cały proces decyzyjny, komunikacji i funkcjonowania zakładu zarząd usprawnił obszar zarządzania.

- Zastaliśmy tutaj 16 stanowisk dyrektorskich w momencie gdy przyszliśmy do spółki, dzisiaj tych stanowisk jest 8. Zupełnie zlikwidowaliśmy pozycję w postaci menedżerów projektu, którzy też byli wynagradzani na poziomie dyrektorów. Jednocześnie  uprościliśmy poziom zarządzania w zakresie kierowników. Dzisiaj mamy o 40 kierowników mniej w organizacji, co bardzo pozytywnie oddziałuje na to, w jaki sposób szybkość decyzji jest realizowana w spółce – mówił Andrzej Dawidowski.

Dzisiaj realizując plan naprawczy, zarząd spółki jest na etapie przeglądu struktur poniżej kadry zarządzającej. Jest to drugi etap mapowania zatrudnienia jak i również drugi etap weryfikacji kompetencji, umiejętności, ale również zapotrzebowania spółki na te kompetencje i na te umiejętności. Czyli jak ta struktura organizacyjna powinna wyglądać w modelu docelowym.

- Tak jak deklarowałem wcześniej, nie dokonujemy zwolnień grupowych i nie mamy teraz takiego zamiaru, czy też planu w ramach przygotowań do działań restrukturyzacyjnych. Natomiast zatrudnienie się zmniejsza. Na ten moment zlikwidowaliśmy około 250 etatów, które w ramach dzisiejszych wolumenów produkcji, dzisiejszej struktury organizacyjnej nie są konieczne do utrzymywania przez spółkę i nie wnoszą dodatkowej wartości w funkcjonowaniu spółki – podkreślał prezes spółki. - Kolejny punkt, który jest dla nas istotny, to jest w pewnym zakresie dojście do wiedzy, co się wydarzyło przez ten ostatni okres, powiedzmy ośmiu lat. Co działo się jeżeli chodzi o podejmowane decyzje i jak one skutkowały również na sytuację finansową spółki.

Firma prowadzi audyty. Dotyczą decyzji podejmowanych w ostatnich latach zwłaszcza na poziomie zarządu. Są też prowadzone audyty w spółkach zależnych.

- Wiele tych nieprawidłowości, które są odnotowywane, też będą znajdowały swoje miejsce w zgłoszeniach do prokuratury. Część już zgłoszono, kolejne będą w najbliższym czasie zgłaszane. W zakresie audytów widzimy takie niepokojące sytuacje, które dotyczyły funkcjonowania i działalności spółki i miały negatywny wpływ na jej wyniki finansowe sięgające nawet kilkudziesięciu milionów zł – mówił Andrzej Dawidowski.

Prezes Grupy Azoty Police odniósł się również do Projektu Polimery.

- Pracujemy nad tym, aby jak najszybciej doprowadzić ten zakład do tzw. pracy komercyjnej. Pracujemy, produkujemy. Praktycznie 170 tys. ton polipropylenu jest już wyprodukowane jak również dostarczone do klientów. Żadne produkty nie zalegają w magazynach. To jest sukces tego zakładu, że w bardzo szybkim czasie od uruchomienia produkcji był w stanie ustabilizować ją, doprowadzić ją do obszaru takiego, aby komercjalizacja nadążała za produkcją i liczymy na to, że dalej będzie tak wyglądało, że cały proces produkcji się w pełni ustabilizuje na poziomie 100%, że porozumienia z generalnym wykonawcą zostaną zakończone po procesie negocjacji i że będziemy mogli otrzymać w pełni sprawny i komercyjny zakład – mówił prezes Grupy Azoty Police.

Spółka na dzisiaj negocjuje z generalnym wykonawcą finalne porozumienie tzw. aneks nr 5, który powinien zamknąć wszystkie roszczenia składane przez generalnego wykonawcę jak i również roszczenia, które są po stronie spółki.

- Te postępy w negocjacjach są widoczne, więc zakładamy, że harmonogram, który chcą zrealizować, będzie dotrzymany. Po zamknięciu tego procesu i po podpisaniu aneksu nr 5 cała instalacja przejdzie w zarządzanie spółki i etap tzw. komercjalizacji pełnej zostanie rozpoczęty i realizowany w roku 2025 – mówił Andrzej Dawidowski.

Na tę chwilę największym problemem dla spółki jest import nawozów m.in. z Rosji i Białorusi, które wg prezesa zalegają w portach w Szczecinie, Gdańsku i Gdyni.

- Dzisiaj mamy dramatycznie rosnącą skalę importu do Polski. W całości ponad 60% więcej nawozów jest importowanych a w zakresie mocznika wzrost o ponad 200%. Polska stała się największym importerem nawozów z Rosji i Białorusi w całej Unii Europejskiej. Z pozostałych kierunków te importy też wzrastają. Pracujemy intensywnie nad tym, aby ta skala importu się zmniejszyła. Pracujemy na poziomie rozmów rządowych w Polsce. Wszystkie ministerstwa wspierają nas w tych działaniach, natomiast w pewnym zakresie jesteśmy ograniczeni prawem Unii Europejskiej dotyczącym wolnego handlu – mówił Andrzej Dawidowski.

W opinii prezesa import nawozów w cenach dumpingowych doprowadza do tego, że część spółek nawozowych likwiduje swoją działalność w Europie.

- Firmy ogłaszają wyjście z produkcji amoniaku, firmy ogłaszają zmniejszenie produkcji nawozów, co w konsekwencji doprowadzi do tego, że Unia Europejska stanie się w pełni zależna od głównego produktu, który służy produkcji roślin. Uzależniamy się, czy to od wschodu (Rosja, Białoruś) czy od dostaw z Afryki, nie utrzymując żadnych zdolności produkcyjnych w Europie. W kontekście naszego bezpieczeństwa żywnościowego zostaniemy krajem, który nie będzie miał dostępu do nawozów, zostaniemy krajem, który będzie musiał płacić taką cenę za nawozy, jaką zażyczy sobie dostawca zewnętrzny.

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

Grzegorz z CzarnolasGrzegorz z Czarnolas

7 1

Jeżeli nie będzie decyzji unijnych w temacie ograniczenia importu nawozów to nasze starania w temacie uratowania ZCHP będą psu na budę. W mojej ocenie to co robi prezes jest strategią medialną. Pod przykrywką, że to unia jest ta zła i nie blokuje importu, sami likwidujemy zakład. Gdzie jest nitras, arłukowicz, filiks, łącki ? Czy zapytał pan prezesa z kim rozmawia w temacie blokady importu nawozów? jakie są decyzje osób z którymi rozmawiał ? A może warto samemu wybrać się do Brukseli i przedstawić problem. To jest ostatni dzwonek. 09:07, 27.09.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%